niedziela, 17 listopada 2013

Epilog

      

    Gdy przywieźli ją do szpitala cała rodzina czekała przed salą operacyjną. Nikt nie chciał iść do domu, wyspać się, odetchnąć, ani nawet rozprostować nóg. Zastygli w bezruchu na długie godziny, które wlokły się niemiłosiernie, odbierając powoli nadzieję. Jednak w końcu na następny dzień około szóstej trzydzieści, wyszedł doktor z lekkim uśmiechem na twarzy i z kilkoma kropelkami potu na zmarszczonym czole.
      - I co? - wrzasnęła Tayuya, podnosząc się błyskawicznie.
      - Niech pan powie, co z moją córką. - błagał ojciec.
      - To cud, że nie zginęła na miejscu. - zaczął lekarz, a na twarzach czekających pojawił się ogromny niepokój. - Stwórca jednak nad nią czuwał. Miała pęknięcie jelita i wstrząśnienie mózgu oraz inne uszkodzenia wewnętrzne, jak i ogromne krwawienie.Udało nam się jednak przytrzymać ją  przy życiu. Teraz utrzymujemy ją w śpiączce farmakologicznej, by organizm mógł się zregenerować. - urwał na chwilę, zaglądając w głąb umysłu. - Jeśli się obudzi nie będzie mogła chodzić. - dodał.
      - Jak to 'jeśli'? - zdenerwował się blondyn.
      - Czas wszystko pokaże. - odparł i udał się do pokoju dla personelu.
      Piątka osób czekała jeszcze sporo czasu, ale niestety innych informacji udzielić im nie chciano. Mimo to nikomu nie chciało się iść do domu, o co bardzo prosił cały personel. W końcu ustalili sobie tak jakby grafik. Rodzice wraz z córką mieli udać się do domu i odpocząć, a jej przyjaciele zostać jeszcze przez jakiś czas.
       Deidara usiadł sobie przy ścianie, chowając głowę w dłoniach, nie wydał z siebie żadnego dźwięku aż do wieczoru, gdy przyszli ich zmiennicy. Początkowo Tayuya myślała, że usnął, ale jednak cały czas czuwał zadumany. A o czym myślał? Prawie o niczym. Jednak przepełniało go uczucie winy. Nie wiedział, ale wydawało mu się, że to wszystko przez niego.
      - Oh Dei. - poczuł na sobie dłoń przyjaciółki. - Chodź do domu, wyśpisz się, zjesz coś. Wyglądasz teraz jak wrak człowieka. Martwimy się o ciebie. - zaczęła.
         - Nie chcę. - wybełkotał.
         - Musisz coś jeść! - lekko podniosła ton głosu. - Ty myślisz, że my się nie martwimy? Ja się cholernie boję, ale wiem, że Lisa jest cholernie silnym człowiekiem i wszystko będzie jak dawniej! Czy... czy ty w to nie wierzysz? - spytała powolnie, a on spojrzał na nią zszokowany.
         - Nie... ja tylko... - nie umiał znaleźć odpowiednich słów.
         - Skoro w nią wierzysz to się podnieś i chodź do domu. - usłyszał głos swojego przyjaciela.
        Sasori stał zapatrzony gdzieś w dal. Minę miał poważną, ale w jego oczach dało się zauważyć troskę o przyjaciół. Pierwszy raz widział Daidarę w takim stanie. Zawsze radosny, pełen energii i chętny do żartów...
         Blondyn z wahaniem się podniósł i powolnie ich trójka ruszyła w stronę samochodu. A na miejscu został ojciec i Kiriko, która od wczorajszych łez miała czerwone oczy i napuchnięte policzki. Prawie niemożliwym było zobaczyć ją w tym stanie w przeszłości. A teraz? Ta sytuacja wszystko wywróciła do góry nogami. I tak miało zostać jeszcze przez kilka miesięcy.

~*~
       Siedziała na parapecie okna, spoglądając jak styczniowe płatki śniegu spadają na ziemię. Nie mogła uwierzyć, że jej najlepsza przyjaciółka przez tak długi okres się nie wybudziła. To już nie była śpiączka farmakologiczna, a lekarze z dnia na dziej dawali jej coraz mniej szans na przeżycie. I to Tayuya przyjęła jako porażkę. Nie mogła uwierzyć, że oprócz sześciu osób wszyscy dookoła się poddali, przestali o nią walczyć. Nie rozumiała jak mogli tak postąpić.
      W kącie spała Kiriko, a obok niej Riruka z ojcem. Smętnym wzrokiem wpatrywali się w śpiącego blondyna, który nawet przez sen nie puścił jej bladej dłoni. Byli pełni podziwu, że się nie poddał, że dalej kochał ją mimo tej sytuacji. Teraz byli pewni, że Lisa jest wielką szczęściarą.
      Sasori powolnie podszedł do swojej dziewczyny, obejmując ją za ramiona i podając kubek z kawą. Powolnie zaczął przyglądać się przyjacielowi, który od dwóch dni siedział u niej bez ruchu. Rozumiał go doskonale, sam by się tak zachował.
      - Sasori, obudź go. - poprosiła Tayuya. - Niech idzie coś zjeść, albo ja mu przyniosę. - zeskoczyła z parapetu, muskając go ustami w policzek i wyszła. 

        Chłopak kiwnął głową i podszedł do przyjaciela, delikatnie go szturchając. Ten dopiero po kilku próbach otworzył oczy i zerknął na niego sennie, wzrokiem pytając się co jest powodem wybudzenia go. Jednak gdy już otwierał usta by udzielić odpowiedzi, do pomieszczenia weszła pielęgniarka wraz z lekarzem prowadzącym.
      - Niestety nie mam dobrych wieści. - oznajmił. - Serce Lisy powoli przestaje wykonywać odpowiednią ilość uderzeń. Z tego co widać na urządzeniu jej zgon nastąpi za kilka minut. Góra dziesięć. - odparł smutnym głosem. - Nie chciałem wcześniej państwu mówić...
        W tym momencie do pomieszczenia weszła czerwonowłosa, która słyszała dwa ostatnie zdania. Z szoku upuściła talerz, a po jej policzkach spłynęły łzy. Wydała z siebie przeraźliwy krzyk i miała podbiec do przyjaciółki, ale drogę zablokował jej chłopak, który z całych sił przytulił ją do siebie. Ojcu zaczęła drgać warga, Kiriko całkowicie straciła nad sobą kontrolę, rzucając się na podłogę, a Riruka mocno wtuliła się w ramiona męża, powolnie głaszcząc się po brzuchu. Jedynym który nie zareagował był Deidara. Wpatrywał się w sufit, z daleka wyglądał niemalże jak lalka. Każdy z nich tylko czekał, aż usłyszą to cholerne pikanie sprzętu.
       Nastąpiło to po sześciu minutach, a wtedy i Deidara rozpłakał się jak kobieta.


~*~

    Otworzył oczy słysząc ciche śmiech i szturchanie. Pierwsze co zobaczył to szczęśliwe twarze przyjaciół i rodziny Lisy. Nawet Namine i babcia tutaj były. Rozejrzał się zdezorientowany po pomieszczeniu szpitalnym, nic nie rozumiejąc. Gdzie on jest? Co się dzieje? Czy wtedy zemdlał?
      - No wreszcie. Myślałam, że mi żołądek zgnieciesz! - usłyszał dobrze znany mu głos.
      W szoku spojrzał na łóżku i ujrzał rozpromienioną Lisę. Czarne włosy miała strasznie długie, teraz upięte w kucyka, a oczy pełne były blasku i chęci do życia. Dopiero wtedy zrozumiał, że to wszystko to był koszmar. Okropny koszmar.
      - Kiedy się obudziłaś? - spytał niepewnie.
      - Około dwudziestu minut temu. Spałeś jak zabity i nie mogliśmy cię dobudzić. - uśmiechnęła się. - Dziękuję, że przy mnie byłeś. - dodała, spuszczając głowę, lekko się rumieniąc. 
       - Oczywiście, że byłem! - zaśmiał się. - Jak miałbym przy tobie nie być?
      - Kocham cię Deidara.
      - Ja ciebie też.



~*~

Uwaha koniec! Wiem krótkie to, ale miałam tak dużo napisane i mądra ja to usunęłam... No nic, ale sądzę, że to zakończenie bardziej wam się spodoba i jest bardziej jasne. W pierworodnej postaci środek był identyczny, tylko o tyle, że potem Deidara w amoku i bólu poszedł skoczyć z budynku, a potem okazało się, że aparatura nawaliła, a Lisa obudziła się kilka godzin potem. Dowiadując się, że Dei zabił się przez nią, nigdy się po tym nie pozbierała, pięć lat później w rocznicę jego śmierci sama się zabiła. Ot co, taki był koniec. ^^ No, ale postanowiłam go zmienić na taki, ale wyszedł mi krótki... no nic. Mam nadzieję, że się podoba? I tak, Riruka była w ciąży. Pamiętacie jak w rozdziale trzecim płakała? To z tego powodu, tak słowem wyjaśnienia. 







19 komentarzy:

  1. DARKNESS DOWN, INACZEJ NESS CZY TEŻ RISO - CHAN!
    Ja myślałam, że tu Lisa umiera, że Dei się zabije (!), a tu się okazało, że Deidara zemdlał i tyle w temacie. Już się popłakałam, już nos smarkałam, a tu happy end :). Najpierw miałam ochotę Cię wyściskać, potem udusić, a na końcu jedno i drugie.
    Ale przejdźmy do konkretów.
    Dziękuję Ci za to, że pisałaś tę historię. Dziękuję za wielokrotne wzbudzanie moich emocji. Dziękuję za wszystko. Za wspaniałą opowieść o naturalnej miłości dwojga ludzi. Zapewne nie tylko ja tak myślę. Mam nadzieję, że kolejne blogi Twojego autorstwa zaistnieją w blogosferze, domagając się mojej i nie tylko mojej uwagi. Cieszę się, że na Ciebie trafiłam, Darkness Down. Naprawdę się cieszę!
    Mam nadzieję, że mój komentarz (przy którym notabene poryczałam się raz jeszcze) nie zdenerwował Ciebie, bo jest pełen ckliwości i takiego, takiego... takiego infantylnego czegoś. Ja po prostu pisałam z serca.
    Pa, pa!

    OdpowiedzUsuń
  2. DZIĘKI CI O NIEWIADOMA SIŁO, PRZEZ KTÓRĄ DARKNESS USUNĘŁA TO STRASZLIWE OKROPNE ZAKOŃCZENIE!
    Normalnie bym nie wyrobiła jakbyś nam zaserwowała coś takiego! I tak przez większość rozdziału nie mogłam wyjść z szoku, no bo kurva jak to?!
    A potem się okazało, że Dei spał.. no kamień spadł mi z serca.
    Teraz tylko muszę dopowiedzieć, że 'żyli długo i szczęśliwie' no i dziękuję bardzo :D

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. no powiem ci szczerze, że myślałam Lisa naprawdę umarła!
    strasznie mnie nabrałaś i przestraszyłaś moja droga! uff na szczęście wszystko dobrze się skończyło i okazało się, że nasz kochany Dei miał koszmar! o babciu, jak ja się cieszę!!! :D
    zwykle lubię nawet złe zakończenia, ale tutaj happy end świetnie pasuje! ^^
    ogólnie całe opowiadanie było świetne, gratuluję :)
    pozdrawiam i przesyłam całusy! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za komentarz :* No a biednemu Kise dajmy poudawać, że on nic a nic :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, bo on tak tylko udaje, a podświadomie to już by go łapsnął i nie oddał hjehje XD Ale pozory musi zachowywać, że on niby nie jest taki łatwy :P

      Usuń
  5. Oo, bardzo się cieszę, że przypadło Ci do gustu! :D Miałam bardzo mieszane uczucia, co do tego, jak to zostanie przyjęte pośród ogólnego slashu w fandomie ^^'
    Myślę, że Aomine jest baaardzo ciekawy w roli ojca, mam nadzieję, ze uda mi się to jakoś fajnie przestawić i ja myślę, że taką rozmowę, to on nie tylko z najstarszym synem będzie musiał przeprowadzić :P
    Kazuya ma 16, Takuro 15, a Seichi 13.
    A w ogóle to dostałaś moje odpowiedzi na Twój poprzedni komentarz? Bo tak ich nie widzę i nie wiem teraaaaz ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że tak będzie :D Kuroko jest jednak dość mocno zdominowane przez slash, więc ciężko ocenić czy w ogóle jest czytane coś innego, a ja lubię eksperymenty :P Też lubię Aomine! W ogóle uwielbiam pokręcone, gwałtowne typy. :D\
      Osz, osz jak to fajnie mieć stałego czytelnika! Dziękować <33 A więcej dalej będzie, będzie, ale za trochęęę :P
      Coś się może pojawi, postaram się jakoś to rozegrać :D No mają za ojca Aomine całkowicie normalni nie mogą być, ale może nie aż tak jak on hahah XDD
      Noo gdzieś tam miałam wspominać ile mają lat, ale może to później. ^^
      Buuu czyli poszły w eter? no nieee ;_;

      Usuń
    2. Trzeba, nie co dzień się takie fajności słyszy :D
      Kuroś cię irytuje?:D
      Żółwiiiik! XD
      Też bym chciała takiego ojca hahaha! Musi być ciekawie :D Ja to ich matce współczuje, mieć czterech Aomine pod jednym dachem to jak apokalipsa :P
      Oj oni na peeeewno bardzo się tym interesują, pewnie zwłaszcza najmłodszy Seichi zawsze wszystko wyniucha XD
      łaaa fajnie, że się podoba ^,^ <3
      No truuudno, pisałam w każdym razie tam, że Aomine będzie się musiał postarać, bo Kise się zawziął i uparł, że on totalnie nic i stara dobra metoda Aomine, czyli szarża ułańska, tym razem nie poskutkuje. XP

      Usuń
    3. A czemuuu? XD
      Aż dziw, że się jednak o tę drużynę koszykarską własną nie postarał :D
      Postaram się z czasem wrzucać różne takie scenki z ich normalnego życia i w ogóleee. A każdym razie jak się trochę rozwinie sytuacja z tą dziewczyną, to będzie tego więcej. ^^
      Wymyśliiiii! Tylko będzie musiał trochę pogłówkować XD

      Usuń
    4. Ja go nawet lubię, ale innych lubie bardziej XD
      Mea culpa hahah! *bije się w piersi* Ale postaram się coś po niedzieli wrzucić. ^^
      Ale obczaj to - Daiki policjant i ojciec, bieeedni synowie. XD
      To kooończ! I wrzuć gdzieś, to poczytam :D Posyłanie sobie nawzajem weny to dobry patent :P
      Wierzmy, w końcu jego mózg to ogarnie XD

      Usuń
    5. Ja w niektórych też, zwłaszcza jak jest małym szatanem XD
      Ty się bierze! :PP A, o dzięki, zerknę na pewno. ^^
      Najpierw to moja musi do mnie przypełznąć na dobre, bo tak przychodzi, ucieka, przychodzi, oszaleć można!
      Ha, żeby to jeden wylądował! Ale nie spoileruje :D
      Dai-chan, nie możesz nas zawieść! <3

      Usuń
    6. Właśnieee! :D Albo jako najlepszy swat we wsi też jest dobry. ^^
      Ja myślę intensywnie nad sequelem do tego opowiadania z małym Tetsu i coś tam, gdzieś tam skrobię XD
      Ja mam tak często ;__; a jeszcze przez ponad pół roku ostatnie nic nie pisałam i cięęęężko mi tak wrócić do pisania.
      Hje hje hej, zimno jest to akurat ciepło mi będzie XD
      Muszę właśnie pomyśleć, kto będzie w jego teamie XD

      Usuń
    7. A za nic, powinien sobie odhaczać na liście kogo już posłał na ślubny kobierzec XD
      Ojeeeeej, myślałam kiedyś o takiej koncepcji! Ale stwierdziłam, że może mały Kuroś wystarczy, bo jeszcze mi kto monotonie zarzuci. XD Ale jeeeej Kagami zajmujący się Kiseki jest łiiii *szczerzy się* Jak od biedny nie umrze, to ja nie wiem!
      Wolałabym popylać w niebie ze skrzydełkami, ale co taaam, ciepełko nie jest złe :P
      Taaak, właśnie tak myślę, że Kuroś będzie maczał tam paluchy :D

      Usuń
    8. Też tak myślę. :DD
      Haha, cieszę się :D Ale teeeeż umiesz! Dzieciaszki są faaajne ^,^
      Kurde! A mogłam sobie wymyślić coś skrzydlatego na przebranie na pyrkon! XDD przynajmniej bym polatała :P
      A jak! Kuroś zawsze tak działa :DDD

      Usuń
    9. Spoko spoko :D
      To najważniejsze, wyjdzie tak, jak Ty to widzisz i umiesz i o to chodzi. ^^
      Hahah chyba tylko pegaz! :DD
      Midorima to chyba nieświadomie, racząc złośliwościami :DD

      Usuń
    10. Muszę sobie zrucić je w końcu na czytnik, bo żywcem nie mam kiedy :D Ale przeczytam na pewno, jak mi się poluźni trochę z zadaniami na zjazd .__.
      Hahahaha! Dobra barbie nie jest zła! XD Mój brat ogląda kucyki pony :P
      A jak! Ta to zwłaszcza! XD

      Usuń
    11. I za to nie znosi się nauczycieli! każdy już myśli o świętach a ci dawaaaj! Jak najwięcej .___.
      Ja aż tak nie, ale lalkę miałam :P Oglądałam kucyki pony jak byłam mała, no ale on ma 17 lat hahaha :DD
      Ona i Kuroś to jednak niezły tandem XDD

      Usuń
  6. Cieszę się, że się podobało *wyszczerz* Ja chyba strasznie polubiłam to trio i ich przekomarzanki :DD
    A akcja ratownicza musiała być, a jak! To w końcu trzech rycerzy hahah XD
    Dobrze, że Daiki wyszedł :D Chciałam, żeby jak najbardziej siebie przypominał, no ale w końcu jest dorosły już i ojcem i chociaż sam by pewnie zrobił to samo, to opierdzielić te swoje pociechy musi XD
    Aomine nietakie rzeczy już robił, no ale jak te jego dałniątka się martwią o nią, to musi się do roboty przyłożyć. XD Ja to już sama nie wiem, czyją ona synową będzie, jak za jakiś czas powprowadzam resztę potomków Kiseki i samo Kiseki, powaga... XDD
    Spoko, spoko, wiadomo, święta, to najgorszy okres, ja sama mam mało czasu, bo w robocie coraz większy zapieprz, a do tego mam dwa zjazdy pod rząd i tyyyyyyyyle czytania q___q obym się tylko wyrobiła z tymi dwiema rzeczami, co chciałam napisać i wrzucić, sequel Expextaty na święta i jedno takie na urodziny Akasha, ale nie wiem czy dam radęęę ._____.

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz ja sorry, ale brak czasu jest straszny x__x
    Hahaha uznajmy, że Daiki jednak trochę zmądrzał XD Chociaż czy to w ogóle możliwe to ja nie wiem, ale może przy żonie się ustatkował i takie tak hahah XDD No i wypada przykoksić przy dzieciach! :PP
    No bęęędą małe Kisiątka ^,^ I midorimki tyyyż hje hje i normalnie jaka miłoooooość! Aż mi się bardziej chce! XDD <33
    A seksi serduszka są fajoweeeeeee wezmę i nie oddam! A ich dodam, dodam, ale jeszcze nie teraz no i muszę ich jeszcze obmyslić :P
    To pjona! Bo ja dziś musiałam jechac na dyżur i żebrać o to, żeby móc nieobecności odrobić i zostać dopuszczoną do egzaminów x__x Normalnie chyba jednak już nic więcej nie będę opuszczać, powaga, nie opłaca się i szkoda nerwów. I popieram postanowienie! Ja też się wezmę, w kupie raźniej! ^w^
    Akashi chyba będzie miał jedno dziewczątko i synów :PP No a na jego urodziny się nie wyrobiłam >__> może mi się uda za kilka dni.

    OdpowiedzUsuń